Ogromna rzeka u podnóży gór wapiennych.

Przyspieszenie, szybkie odbicie z prawego skrzydła i.... znowu nic. Warkną sam na siebie za swoją nieudolność. Kolejny raz próbował zrobić pętlę, i kolejny raz mu nie wyszło. Kaze kochał latać, dopiero wtedy czuł wolność, ale same chęci i determinacja to nie wszystko- musiał pogodzić się z faktem, że jego umiejętności lotnicze są jeszcze za słabe by zrobić tak skomplikowaną akrobację. Powoli obniżył lot i wylądował z gracją na ziemi, tuż przy brzegu rzeki. Położył się w wodzie, zostawiając tylko łeb na mulistym brzegu. Woda delikatnie gładziła jego zmęczone mięśnie, które po całym dniu ciężkiego lotu zasługiwały na odpoczynek. Być może był to błąd, ale nie miał zamiaru szukać innego miejsca na nocleg. Zdawał sobie sprawę, że jest teraz łatwym celem, ale kto śmiałby się zaatakować smoka? Zmrużył zmęczone oczy i zapadł w głęboki sen.
b